Intuicja Twoim przewodnikiem
Dobrze, czas wziąć się do pracy! Postaram się wrzucać posty dwa razy w tygodniu - za poślizgi z góry przepraszam!
Obiecałam wcześniej coś na temat intuicji, więc wrzucam teraz moje krótkie przemyślenia - zapraszam do lektury! :)
Odnoszę czasem wrażenie, że gdybym tak zapytała parę osób na ulicy, czym jest dla nich intuicja, odpowiedzieliby pytaniem: "a co to takiego?" po czym wrócili do korespondencji na smartfonie albo ruszyli w drugą stronę, kompletnie mnie ignorując.
Obiecałam wcześniej coś na temat intuicji, więc wrzucam teraz moje krótkie przemyślenia - zapraszam do lektury! :)
Odnoszę czasem wrażenie, że gdybym tak zapytała parę osób na ulicy, czym jest dla nich intuicja, odpowiedzieliby pytaniem: "a co to takiego?" po czym wrócili do korespondencji na smartfonie albo ruszyli w drugą stronę, kompletnie mnie ignorując.
Tak szczerze: Czy Wy wiedzie, czym jest intuicja? Bez wyszukiwania w internecie. Jakbyście mieli opisać to własnymi słowami. Jestem pewna, że niektórzy znali by odpowiedź. Może kilkanaście osób.
Taka niewiedza - broń Boże! - nie świadczy o głupocie ani ignorancji. Czasem po prostu zdarza się tak, że dziecko jest wychowywane przez nieświadomych rodziców - ludzi, którzy są zbyt pochłonięci otoczeniem, karierą czy życiem w pośpiechu, by dostrzec to, co tak naprawdę skrywa ich serce. I ten mały skarb skrywający ogromny potencjał po prostu nie ma szans się rozwinąć. Ale zdarza się też tak, że los (albo Bóg, zależy od wiary) kieruje nas na pewną ścieżkę, która pozwala nam odkryć samych siebie. Niejednokrotnie droga ta jest usłana przykrymi i bolesnymi sytuacjami, które mają na celu otworzenie nam oczu.
Moja definicja intuicji: głos Boga pochodzący prosto z serca, który odzywa się w najróżniejszych sytuacjach i stara się nam pomóc w podjęciu różnych decyzji - zarówno tych ważnych, jak kupno mieszkania, jak i tych mniej, jak droga do pracy.
Moja definicja intuicji: głos Boga pochodzący prosto z serca, który odzywa się w najróżniejszych sytuacjach i stara się nam pomóc w podjęciu różnych decyzji - zarówno tych ważnych, jak kupno mieszkania, jak i tych mniej, jak droga do pracy.
Uwierzycie mi, że moja mama, kiedy ma zdanie inne niż ja czy moja siostra, po czasie ma rację? Autentycznie. Jakimś cudem potrafi przewidzieć, jak potoczą się wydarzenia, która droga będzie dla nas bezpieczna albo dlaczego tym razem nie warto ryzykować. Za każdym razem, gdy tata ma jakiś pomysł, a mama go koryguje, bo czuje, że powinni załatwić sprawę w inny sposób, okazuje się, że dzięki niej wyszli na tym lepiej. I nie wynika to z doświadczenia ani mądrości, bo czasem pewnych sytuacji nie możemy chłodno przekalkulować. To jest właśnie intuicja.
Wielokrotnie słyszałam o podobnych przypadkach, gdy wewnętrzny głos Boga pomaga nam w sytuacjach, których konsekwencji nie bylibyśmy w stanie przewidzieć. Pewnie słyszeliście kiedyś historie, w której kobieta wybierała się do innego kraju w sprawach służbowych, ale wyjątkowo pojechała inną drogą i utknęła w korku. Nie zdążyła na samolot, który po kilku godzinach wylądował w wodach oceanu po poważnej katastrofie. Gdyby kobieta nie posłuchała cichego głosu, który mówił jej, by wyjątkowo - chociaż nigdy tego nie robiła! - pojechała inną drogą, skończyłaby tak jak reszta pasażerów. Powiedzcie mi, czy to mógł być przypadek?
I wiem, co teraz myślicie. A co z pozostałymi ofiarami katastrofy? Dlaczego oni nie dostali tej szansy na ocalenie? A może dostali, tylko - w przeciwieństwie do tej kobiety - nie wykorzystali jej?
Nie wiem, naprawdę. Mogę tylko wierzyć, że wszystko w życiu ma jakiś sens. Nie jest to wcale wygodne wytłumaczenie, a jedynie sentencja, w którą wierzę. Pozwala mi ona pogodzić się z pewnymi rzeczami, na które nie miałam żadnego wpływu.
Wsłuchajcie się kiedyś we własne serce, swój organizm, a zobaczycie, że wysyła Wam on sygnały, których na pierwszy "rzut oka" w ogóle nie widać. Wystarczy, że posłuchacie, kiedy Wasz organizm mówi Wam "dość" podczas spotkania w restauracji albo ćwiczeń sportowych. Nie potrzebujecie żadnego trenera personalnego, dietetyka ani nikogo innego. Wystarczycie Wy sami. I Wasze otwarte serca.
Dla wielu z Was pewnie okaże się kompletnymi bzdurami bez pokrycia. W sumie nie pisałabym tego, gdybym takich osób nie znała. Ale widzę, jak wielu ludzi męczy się ze sobą tylko dlatego, że robią to, co uważają za słuszne, a nie to, co rzeczywiście takie jest. Najlepiej przekonacie się o tym w codziennych sytuacjach, gdy czujecie, że może być kartkówka, chociaż nikt o niczym nie wie, lub gdy pod wpływem impulsu macie ochotę zmienić strój, wybrać inną książkę, obejrzeć inny film. Czasem to zwykłe widzimisię, a czasem właśnie intuicja.
Jak to mówią: nie wszystko da się wyjaśnić naukowo. Czasem pewne rzeczy po prostu istnieją i musimy nauczyć się z tym żyć bez paranoicznego analizowania czynników pierwszych. Warto czasem zamknąć oczy i zrobić to, co podpowiada nam serce, jeśli tylko nie poświęcamy czegoś bardzo cennego. Mamy całe życie na to, by nauczyć się balansować na granicy szaleństwa i rozsądku.
A im wcześniej zaczniemy, tym więcej się nauczymy ;)
Nie macie pojęcia, jak wielokrotnie uniknęłam przykrych czy nieprzyjemnych sytuacji tylko dlatego, że coś we mnie podpowiedziało mi: "odpuść, nie kłóć się" czy "nie patrz na innych, powtórz ostatnią lekcję". A zdarzało się i tak, że zignorowałam ten głos, błędnie interpretując je jako moja nadwrażliwość czy niezdrowe szaleństwo i przekonałam się, że moja decyzja okazała się zła. Nie dałam rady jej odwrócić, ale mogłam zadbać, by przy kolejnych okazjach sprawdzić ten drugi sposób myślenia. Wam też to polecam, bo jeśli tylko uda Wam się wsłuchać w siebie, wiele niejasności stanie się tylko wspomnieniem. Można powiedzieć, że to trochę ułatwia życie.
Jednakże - jak do wszystkiego - potrzeba jest odrobina chęci i wiary. Ale, uwierzcie mi, naprawdę warto chociaż spróbować! ;)
Nie macie pojęcia, jak wielokrotnie uniknęłam przykrych czy nieprzyjemnych sytuacji tylko dlatego, że coś we mnie podpowiedziało mi: "odpuść, nie kłóć się" czy "nie patrz na innych, powtórz ostatnią lekcję". A zdarzało się i tak, że zignorowałam ten głos, błędnie interpretując je jako moja nadwrażliwość czy niezdrowe szaleństwo i przekonałam się, że moja decyzja okazała się zła. Nie dałam rady jej odwrócić, ale mogłam zadbać, by przy kolejnych okazjach sprawdzić ten drugi sposób myślenia. Wam też to polecam, bo jeśli tylko uda Wam się wsłuchać w siebie, wiele niejasności stanie się tylko wspomnieniem. Można powiedzieć, że to trochę ułatwia życie.
Jednakże - jak do wszystkiego - potrzeba jest odrobina chęci i wiary. Ale, uwierzcie mi, naprawdę warto chociaż spróbować! ;)
Komentarze
Prześlij komentarz