Aborcja - prawo kobiet czy państwa?

Przy takich refleksjach jak te powinnam zaznaczać, że moja wypowiedź nie ma na celu obrażania ani krytykowana kogokolwiek. Są to wyłącznie moje przemyślenia, którymi chciałabym się z Wami podzielić. Wyrażam swoje zdanie jako obywatel i akceptuję to, że ktoś może mieć inne :)

Z pewnością wielu z Was słyszało już o wczorajszym proteście przed sejmem przeciwko zakazowi aborcji. Tak się akurat złożyło, że nasza nauczycielka poruszyła ten temat tuż przed weekendem. Gdy tylko usłyszałam, że zamierza nam pokazać dwa filmy na temat aborcji, stwierdziłam, że chce nas przekonać do tego, byśmy w przyszłości starali się nie traktować tego zabiegu jako "wyjście awaryjne", niezależnie od sytuacji. Może nie jestem dorosła i daleko mi jeszcze do tego, ale po długich rozmowach z siostrą na ten temat stwierdziłyśmy, że każda kobieta ma prawo mieć wybór w tej sprawie. Nigdy w życiu nie poparłybyśmy zabijania, ale prawda jest taka, że nie zawsze dziecko jest chciane (nie trzeba znać życia; niektóre przekazy medialne idealnie to obrazują) i często może być przez to skrzywdzone wręcz nieodwracalnie. 

Co ma zrobić kobieta, która zaszła w ciążę w wyniku gwałtu? Ma urodzić i wychować to dziecko, ryzykując, że będzie niekochane i skrzywdzone? Decyzja z pewnością nie jest prosta, ale uważam, że w takiej sytuacji kobieta nie powinna mieć narzuconej odgórnie drogi działania według prawa. Czy wtedy będzie potrafiła opiekować się dzieckiem, skoro prawdopodobnie każdy jego widok będzie jej przypominał o krzywdzie, jakiej doznała?

Jest dużo innych przypadków, gdy nieplanowane dziecko może sprawić wiele bólu i przykrości, ale nie będę o nich mówić, bo to nie jest przyjemny temat. Mimo to zawsze podchodziłam do aborcji jako środek ostateczny. Dostępny, ale z pewnością nie zasięgnięty od razu po zajściu w ciążę. Słyszałam, że każda kobieta, która zdecydowała się na aborcję, już zawsze miała psychiczny uraz, który ujawniał się podczas dorosłego życia. Zabicie żyjącej istoty nigdy nie było proste, a tym bardziej dla wrażliwej kobiety. 

Tymczasem nasza nauczycielka kompletnie nas zaskoczyła; owszem, pokazała nam filmy o aborcji, ale od strony dziecka, czego się kompletnie nie spodziewałam. To, co zobaczyłam, było dla mnie ogromnym szokiem. Kiedy zrozumiałam, jak dawniej przebiegała aborcja... powiedzieć, że zrobiło mi się niedobrze, byłoby ogromnym niedopowiedzeniem. Dla tych, którzy nie widzieli: Niemy Krzyk i Przeżyła aborcję. Polecam obejrzeć przed przeczytaniem dalszej części. 

Słyszałam o tabletkach "dzień po" i muszę przyznać, że w porównaniu z tym, co się dzieje na filmie, to jest pikuś. Jeśli tak naprawdę przeprowadzało się aborcję... Trudno mi nawet dokończyć to zdanie. Wybaczcie, ale w życiu nie spodziewałabym się tak niehumanitarnego sposobu po człowieku, który przecież jest czyimś synem - i ojcem prawdopodobnie też. Przepraszam za użycie tego porównania, ale nawet zwierzęta nie są zabijane w taki sposób. Kiedy już czas pożegnać się ze swoim pupilem, lekarze najczęściej stosują metodę usypiania, co jest chyba najlepszym wyjściem dla tego zwierzęcia. Ale sposób, w jaki zabijają to dziecko... Kiedy to oglądałam, myślałam, że po prostu wybiegnę z klasy i zwrócę swoje śniadanie. Po innych dziewczynach z klasy widziałam, że także mają ten dylemat. 

W drugim filmie zostały zawarte bardzo ważne słowa (powiedziane przez właśnie tę dziewczynę, która cudem przeżyła aborcję): "Jeśli aborcja jest wyłącznie prawem kobiety, to gdzie były moje?". To okrutne, ale prawda jest taka, że dziecko nigdy nie ma prawa wyboru w takiej sytuacji. 

I jeśli mam być szczera, nie mogłabym zabić kogoś w taki nieludzki sposób. Przez chwilę zaczęłam się zastanawiać, czy mój sposób myślenia był dobry. Ratować dziecko od bezsensownego życia - ale w taki sposób? Czy to rzeczywiście jest lepsze wyjście? 

A teraz wyobraźcie sobie: czterystu pięćdziesięciu ludzi głosuje nad ustawą o zakazie aborcji. Ponad siedemdziesiąt procent z nich (choć może i więcej) to mężczyźni, którzy nigdy nie musieli borykać się z takim problemem. A kobiety, które głosują, nigdy nie zdobędą większości. Choć podejrzewam, że niejedna była za zakazem aborcji... A tych, które chciały ratować wszystkie kobiety w Polsce, było zwyczajnie za mało. 

W mojej opinii państwo zaczyna zbyt mocno ingerować w prywatne życie obywateli. Oczywiście, władza utrzymuje, że tylko dba o nasze dobro i sprzeciwia się morderstwom, ale powtórzę jeszcze raz: tak mówią ludzie, którzy nigdy nie musieli zmierzyć się z problemem niechcianego dziecka. I w tym momencie setki kobiet muszą podjąć decyzję, czy postawić na głowie całe swoje życie i wychować dziecko, czy ryzykować więzieniem. Jak myślicie, jaka będzie ich ostateczna decyzja? Podejrzewam, że dla większości z nich, ta pierwsza. Wtedy władza postawi na swoim, a co za tym idzie, liczba niechcianych dzieci zacznie wzrastać. Czy to rzeczywiście jest właściwa droga?

Tak jak po obejrzeniu tych filmów zaczęłam wątpić w słuszność swojej postawy, tak po usłyszeniu o nowej ustawie, utwierdziłam się w swojej pierwotnej decyzji. Patrząc na ten zabieg z perspektywy dziecka, nie jestem już tak przychylna aborcji, aczkolwiek uważam, że decyzja zależy indywidualnie od każdej kobiety, a nie od państwa. Bo to kobieta będzie musiała żyć z tą decyzją, a nie władza. W tym cały sęk.

Dlatego zachęcam Was, by jutro, w poniedziałek, ubrać się na czarno w proteście przeciwko zakazowi aborcji. Jeśli rzeczywiście nie zgadzacie się na ingerencję państwa w prywatne sprawy, pokażcie to. Może nie poskutkuje to cofnięciem ustawy, ale z pewnością pokaże władzy, że nie zgadzamy się na wszystko, co robi, a jednocześnie wesprzemy kobiety, dla których ta sytuacja jest bardzo trudna. Każdemu z nas potrzebne jest wsparcie. 

Nie zapominajmy o tym.

Komentarze

Popularne posty

Dla mojej ulubionej klasy...

Literatura - niedoceniany skarb wartości

Ból - nasz wróg czy sprzymierzeniec?