Prawdziwa historia, o której nikt nie wspomina
Ostatnio w ręce wpadają mi różne materiały dotyczące Boga i samej religii. Otrzymałam link do jednego naprawdę interesującego artykułu napisanego przez innego blogera parę ładnych lat temu i stwierdziłam, że jest naprawdę warty zobaczenia.
Dlaczego?
Ponieważ uważam, że powinni go przeczytać zarówno wierzący, jak i ateiści. Nie po to, by zwątpić w swoje przekonania, ale żeby otworzyć oczy na to, co się tak naprawdę dzieje. Większość przedstawionych tam faktów nie jest ze szczególną chęcią upubliczniana, mimo że nie jest także zakazana. Zachęcam Was jednak do czytania, bo ja byłam wręcz zszokowana tym, co wyrabiał Kościół od czasu powstania.
Trudno mi ukryć, że moim marzeniem jest spotkać taką osobę/księdza/pastora, który w przekonujący sposób rzuciłby kompletnie odmienne światło na Kościół, bo wcale nie lubię tego, że jako zwykły człowiek i obywatel muszę dokładnie sprawdzać, czy coś nie jest oszustwem lub fałszerstwem. Chciałabym wierzyć w Boga i chodzić do kościoła - mówię do Was, wierzących i zszokowanych moimi przemyśleniami :)
Ale dla samej świadomości... naprawdę polecam! Zachęcam też do przeczytania komentarzy; dwa stronnictwa, które się tam wypowiadają, mogą nam pomóc dowiedzieć się niemalże tyle, co sam artykuł.
To temat, który jest dla mnie ważny, jeśli kiedyś chciałabyś ze mną porozmawiać (choć żadnym autorytetem w tym zakresie nie jestem), bardzo proszę...
OdpowiedzUsuńCo do strony, o której mówisz...
Tytuł bloga sugeruje podejście, a ja wolałabym neutralność...
Nie znalazłam informacji o autorze - czy czegoś się wstydzi?, obawia?...
Brakuje mi pewnych konkretów: informacji o badaniach, historykach czy książkach, w których znalazł te sensacje... Chodzi o to, bym sama mogła zweryfikować pewne informacje, np. dowiedzieć się czegoś o autorze, co rzuciłoby zapewne światło na jego podejście do tematu (jak w katastrofie smoleńskiej - wiem, po jakich ekspertów sięgnął minister, więc wiem, co mam sądzić o wynikach śledztwa).
Poza tym... nawet jeśli kk można wiele zarzucić, to nie jest tak, że to samo zło. Zawsze znajdzie się "coś" dobrego. Sama biorę dużą poprawkę na tych, którzy widzą tylko zło (tak jest na tej stronie) czy tylko dobro - bo (wg mnie) taka postawa świadczy o stronniczości. Nikt i nic nie jest zero-jedynkowe; wszędzie można wskazać i dobro, i zło (choćby tylko błędy, niedociągnięcia...)
Na e-maila wysyłam Ci historię kościoła napisaną co prawda przez księdza, ale księdza (profesora historyka), w jego obszernej publikacji znajdziesz nie tylko informacje o tym, z czego kościół jest dumny, ale i o tym, czego niewątpliwie się wstydzi....
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie :)
K.S.